Uszczęśliwianie innych jest marzeniem ludzi szczęśliwych. Phil Bosmans

niedziela, 8 stycznia 2012

Pierogi ruskie i rekonesans okolicy

Czy tym razem uda mi się Was zaskoczyć? Chyba tak! Logo już na finiszu, w przyszłym tygodniu mam oglądać pierwsze wizualizacje od architekta. Dokumenty z Urzędu Gminy w Międzylesiu w drodze. Dzieje się oj dzieje się a to dopiero początek. Od czego to ja zacząłem...

No tak,...czwartek popołudnie, miasto zaczyna mnie dusić telefon za telefonem, powariowali czy co ale ok jest praca. W natłoku zadań o mały włos a zapomniałbym o potwierdzeniu wizyty u Znajomej z Kłodzka, dzwonię...że, dojadę i zgodnie z obietnicą pomogę lepić pierogi ruskie (kocham pierogi ruskie mogę jeść i jeść :). 

W piątek nawet nie myślę by wstawać o 5.45 chciałem spać do 10.00, hehhe marzenie, mój wierny przyjaciel równo o 5.45 najpierw zaczął skakać po mnie by następnie ściągnąć całą kołdrę i wywlec mnie na spacer....poszedłem, wróciłem i położyłem się spać. Spokojnie nie w piżamie:) a nawet gdyby co to co tam...ciemno wszędzie.  O 11.00 z przerażeniem przebudziłem się i spojrzałem na zegarek sycząc pod nosem " kurka wodna pierogi!". Desant w ciągu 60 minut, szybkie porządki przed weekendem, spacer z Arisem i już gotowy do drogi wyruszam. ( Łobuz na górze w lutym skończy 2 lata)

Docieram do Kłodzka o 15.30 z nadzieją, że nie pokrzyżowałem nikomu planów. Ostatni odcinek drogi przypomina Monte Carlo - wąskie uliczki, ciasne chodniczki, trzeba zwolnić, silnik ryczy i jest dojeżdżam na miejsce ze średnim spalaniem na trasie Wrocław - Kłodzko 4,5l/100km. To nie koniec, teraz próba moich umiejętności - parkowanie, to nie to co w mieście, że mamy dużo miejsca tu trzeba uważać...i to jeszcze parkowanie pod górkę. 

Uśmiechnięta Pani Ania woła do mnie : " Ty piorunie, gdzieś ty był, wchodź do środka raz, raz, pogodę przywiozłeś? No jasne -odpowiedziałem!" Niestety ominęło mnie robienie pierogów stąd hmm musicie wybaczyć ale nie dodam dziś przepisu. Receptura na te, które zrobiła P.A. jest jej tajemnicą...i wcale się nie dziwię bo zajadałem się nimi cały wieczór! Tak dobre! :) 

Sobotni poranek jedziemy do Nagodzic, poznaję pierwszych sąsiadów i wyruszam na rekonesans okolicy. Po Polskiej stronie śniegu jak na lekarstwo...tylko przekraczamy granicę... zaspy, -3, inny świat.. śmiejemy się, że Pan B-g z nas żartuje w tym roku z tą zimą.Wszyscy mają zimę tylko nie My, wszyscy mają kryzys tylko nie My! :) ale ok przez granicę w Boboszowie na Kraliky by stamtąd udać się na Dolni Morava! 

WOW! 12 km od Nagodzic! 12 km od Arielovki! Coś takiego! Stoki narciarskie, śnieg, piękna okolica i to wszystko w dobrej cenie. Mój opis nie odda tego co czułem - załączam zdjęcie stoków! By już teraz zachęcić Was do odwiedzania Arielovki a przy okazji korzystania z atrakcji okolic po polskiej i czeskiej stronie. 

Miłego wieczoru...lecę spać 

Dobranoc :) 




2 komentarze:

  1. FAJNIE ŻE JESTEŚ TAKI ZACHWYCONY , NO ALE CÓŻ NIE DZIWIĘ SIĘ -;))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki :) w końcu dotarłaś :)

    OdpowiedzUsuń