Uszczęśliwianie innych jest marzeniem ludzi szczęśliwych. Phil Bosmans

poniedziałek, 28 maja 2012

Juan Pablo II i Samara

Odliczałem ostatnie minuty do dzwonka gdy do sali, w której mam zajęcia wpadł Sanchez z informacją, że za 5 minut jedziemy. Cieszyłem się jak za dawnych czasów w liceum czy gimnazjum, ze już wolne :) piątek, plecak i bilet w nieznane! Hurra! Szkolny kierowca Horje "przetransportował" nas ze szkoly na Parada de autobús, skąd wyruszał nas bus do SAMARY. Bilety kupiliśmy dzień wcześniej by uniknąć stania w piątkowych kolejkach, San Jose częściowo pustoszeje a zmęczeni mieszkańcy z odległych prowincji wracają do swych wsi i miasteczek by zaczerpnąć świeżego powietrza przed kolejnym tygodniem. Transport publiczny na Kostaryce jest lepiej zorganizowany niż w Polsce, bardzo wygodne i szybkie autobusy dowiozą Cię w każday zakątek i to za niewiele colones. Cześć autobusów jest klimatyzowana i taki też nam się trafił do Samary. Wszystkie plecaki są pakowane i wydawane przez pomocnika kierowcy, nie ma więc obaw, ze ktoś coś zwinie. Każdy kto zostawia plecak w luku bagażowym otrzymuje kartkę z numerem. Kierowca przed rozpoczęciem jazdy poinformował, żeby uważać na bagaże podręczne ponieważ firma nie ponosi odpowiedzialności za kradzież. Ruszylismy by około 17:30 dotrzeć do Samary. Po drodze mijaliśmy wiele pięknych miejsc ale z powodu klimatyzacji (nie wolno było otwierać okien) nie zrobiłem zbyt wiele fotek. Na przystanku autobusowym w Samara przywitała nas uśmiechnięta niewysoka brunetka z pytaniem czy może nam w czymś pomóc? Zamieniliśmy z nią kilka zdań. Wzięliśmy telefon i ruszyliśmy do hostelu, który zabukował kolega ze Szwajcari. He he he okazało, ze nasz hostel to gospodarstwo rolne prowadzone przez starszą kobietę ok.60-70 i może w tym wszystkim byłoby to ok gdyby nie syf panujący do okoła, który mówiąc krótko odstraszał. Zadzwoniliśmy do kobiety spotkanej na przystanku...dobiegła do nas z uśmiechem na ustach mówiąc, że nie będziemy żałować ale czeka nas 3 km drogi!?!! 3 km?!! pomyśleliśmy?!! Nie tak daleko a za chwilę będzie nie tylko zupełnie ciemno ale i mokro. Nadciagajace ciemne chmury wrozyky tylko jedno: BURZE! W międzyczasie nasza tajemnicza przewodnik przedstawiła się: Ana, powtarzając, że nie będziemy żałować, a co do 3km to tylko żartowała bo to niecałe 400m faktycznie. Po drodze zdążyła z każdym z nas zamienić kilka słów wypytujac przy tym skąd jesteśmy?I tu zaczyna się moja historia. Nie jestem wierzący ale darzę ogromnym szacunkiem postać i filozofię Jana Pawła II. Kiedy odp.,że jestem z Polski Ana spojrzałem na mnie mówiąc JUAN PABLO II Polaco! Me gusta Polonia! Encanto JP II. Spojrzała dodając, że mam jutro wycieczkę gratis-pomyślałem zwariowana kobieta nie doszliśmy nawet do hostelu a ja już mam wycieczkę za free?!! Nie wierzę! Hmm ale hehheh uwierzyłem jak doszedłem. Tak jak mówiła hotel, basen i śniadanie za jedyne 15$ doba 200 m od plaży.

Następny dzień 7:30 wyruszam na wycieczkę od Ann. Zapowiada się imponująco slonce, wiaterek nic lepszego nie moglo mnie spotkac biorąc pod uwagę, ze o tej porze roku deszcz lubi popsuć plany zarowno turystom jak i mieszkancom. Moi znajomi musieli dopłacić dodatkowe 15$ za podroż, próbowałem i ja ale Ana nie chciała ode mnie kasy. By było wesoło zabrała moje buty do hotelu, o których zapomniałem
przed wejściem na łódź. I to wszystko tylko dlatego, ze jestem z Polski. Hmm naprawdę mieliśmy wspaniałego ambasadora jakim był niewątpliwie JP II. Na drugim końcu swiata tak daleko od domu obca zupełnie kobieta patrzy na mnie jak na syna mówiąc kocham Polskę, kocham Jana Pawła II, łamiąc sobie język mówiąc Wojtyla! Nie potrafię oddać tego stanu i uczucia, które mi towarzyszyły. Sklamalbym jesli napisałbym, ze łezka sie nie zakrecila oj zakrecila zakrecila....

Mój pierwszy dziewiczy rejs po Pacyfiku. Cudowne i zapierajace dech w piersiach widoki, które ujrzalem od strony morza na łańcuchy górskie biegnące wzdłuż lini brzegowej przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Plywaliśmy 5-6h z przerwą na snorkeling i poczęstunek. I jest ruszyliśmy na "polowanie"delfinów. Po 20-30 minutach drogi na horyzoncie pojawiła sie rodzina jednych z najwspanialszych ssaków, które zawsze chciałem zobaczyć na wolności. Udało się zobaczyłem delfiny, które niezwykle szybko uciekały przed rykiem silnika...uczucia nie do opisania, trzeba to przeżyć, poczuć. I pomimo tego, ze ta chwila trwała tylka kilka sekund to warta byla wyczekwania.

Czas relaksu i odpoczynku jest potrzebny każdemu z nas w tym celu zabralem reczniczek, kapielowki i heja na plażę. PLAYA SAMARA należy do jednych z najpiękniejszych i bezpiecznych na Kostaryce. Rodziny z dziećmi, nauczyciele od surfingu czy zwykli turyści tacy jak My, każdy znajdzie tu swój kąt. Wzdłuż plaży ciągną się restauracje, puby i kluby gdzie byśmy nie weszli zostaniemy przywitani szerokim uśmiechem. Kwestię wyboru lokalu polecam Wam. Ceny podobne, różnica w napiwkach i wieslkości porcji. I tak spędziłem kolejny weekend, bawiąc się z falami czy próbując po raz pierwszy sił na desce ale o tym już następnym razem;)

PRZYDATNE INFO: Połączenie z San Jose do Samary koszt ok. 9$ autobusy odjeżdżają (mapka poniżej)
NOCLEGI W SAMARA: Obowiązkowo podaję numer do Any: 86-91-88-85 na 100% jak zadzwonicie pomoże Wam we wszystkim! Godna polecenia i zaufana osoba - nie będziecie żałować! Nocleg już za 15$ ze śniadaniem!

I tak kończy się kolejny a fin de semana. Powròt do szkoły i nauka;))

2 komentarze:

  1. Ty szczęściarzu! Najpierw tańszy bilet, teraz darmowa wycieczka.

    Pozdrawiam i życzę udanego wypoczynku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki;)) raz jest na + a innym razem na - trzeba cieszyć sie wszystkim;)) było rewelacyjnie;)

      Usuń